Siedem godzin trwały negocjacje z człowiekiem, który próbował popełnić samobójstwo skacząc z dachu. Te dramatyczne wydarzenia rozgrywały się wczoraj w nocy w Sanoku, w jednym z domów przy ul. Stefczyka. Około godziny 20 dyżurny sanockiej policji...
Siedem godzin trwały negocjacje z człowiekiem, który próbował popełnić samobójstwo skacząc z dachu. Te dramatyczne wydarzenia rozgrywały się wczoraj w nocy w Sanoku, w jednym z domów przy ul. Stefczyka. Około godziny 20 dyżurny sanockiej policji odebrał telefon z prośbą o interwencję wobec mężczyzny, który demoluje dom i grozi rodzinie pobiciem. Wymachuje nożem i siekierą. Dyżurny wysłał dwa patrole na miejsce interwencji. Okazało się, że domownicy zdążyli uciec z domu, a awanturnik, 48-letni mieszkaniec Sanoka zabarykadował się w domu. Kiedy policjanci próbowali wejść do środka, zdesperowany człowiek wyszedł na dach domu i zagroził, że popełni samobójstwo, jeśli policja nie odejdą. Policjanci oddalili się. Chwilę później do Sanoka przybyli policyjni negocjatorzy. Negocjacje z desperatem trwały do 3 nad ranem. Dopiero wtedy mężczyzna zszedł z dachu. Był trzeźwy. Zgodnie z zaleceniem lekarzy trafił do szpitala psychiatrycznego.