Te niewiarygodne wręcz zdarzenia wstrząsnęły wczoraj w samo południe Zagórzem, małym miasteczkiem między Sanokiem a Leskiem, przez które wiedzie droga w Bieszczady. Właśnie wtedy do Posterunku Policji w Zagórzu przyszło dwoje młodych ludzi....
Te niewiarygodne wręcz zdarzenia wstrząsnęły wczoraj w samo południe Zagórzem, małym miasteczkiem między Sanokiem a Leskiem, przez które wiedzie droga w Bieszczady. Właśnie wtedy do Posterunku Policji w Zagórzu przyszło dwoje młodych ludzi. Opowiedzieli, że właśnie stali się ofiarami szaleńca, który na ul. Wolności alfą romeo wjechał w tył ich forda, po czym pospiesznie odjechał. Jeden z policjantów natychmiast pobiegł do radiowozu i ruszył śladem drogowego pirata. Kiedy patrolował ul. Batorego, spostrzegł nadjeżdżającą z przeciwka alfę, charakterystyczną, bo jej lewy reflektor był rozbity. Policjant włączył sygnały świetlne i nakazał kierowcy zatrzymać się, ten jednak nie zareagował przyspieszając. Funkcjonariusz zawrócił radiowóz i ruszył w pościg. Kierowca alfy uciekał brawurowo, wyprzedzał "na trzeciego" nie bacząc, że porusza się krętą ul. Piłsudskiego. Policjant w pewnym momencie wyprzedził uciekiniera i zablokował mu drogę, potem wybiegł, by uniemożliwić mu dalszą jazdę. Kiedy policjant dobiegał do alfy romeo, jej kierowca gwałtownie ruszył do przodu. Funkcjonariusz, 48-letni mężczyzna, wskoczył na maskę samochodu, by uniknąć najechania. Bandyta za kierownicą wiózł tak policjanta przez kilkadziesiąt metrów. Kiedy nieco zwolnił, policjant zeskoczył na jezdnię, pobiegł do radiowozu i ponownie rozpoczął pościg. Kierowca alfy romeo porzucił pojazd dopiero w Zahutyniu za Sanokiem. Zamknął samochód i uciekł na piechotę. Jest w tej chwili poszukiwany, policja zna jego personalia. On sam, świadom swej winy, ukrywa się. Ma 31 lat, jest mieszkańcem Sanoka. Policjant, podoficer z 28-letnim stażem służby w policji, który w bohaterski sposób próbował zatrzymać bandytę, doznał ogólnych potłuczeń.