Krwawe zakończenie sąsiedzkich waśni
Data publikacji 25.09.2007
Policjanci wyjaśniają okoliczności sąsiedzkiej awantury, w której jeden z jej uczestników użył noża, zadając swojemu przeciwnikowi kilka powierzchownych ran. 55-letni mieszkaniec Przybyszówki został przewieziony do szpitala. Wczoraj...
Policjanci wyjaśniają okoliczności sąsiedzkiej awantury, w której jeden z jej uczestników użył noża, zadając swojemu przeciwnikowi kilka powierzchownych ran. 55-letni mieszkaniec Przybyszówki został przewieziony do szpitala. Wczoraj około godziny 14.40, 65-letni mężczyzna powiadomił policjantów z Posterunku w Świlczy o napaści na swoją osobę, której miał się dopuścić jego sąsiad. Z wyjaśnień mężczyzny wynikało, że jadąc samochodem drogą polną, został zatrzymany przez swojego sąsiada, który podchodząc do niego krzyczał, że drogą, którą jedzie nie ma prawa się poruszać i on go dalej nie przepuści. Trzymając w ręce metalowy przedmiot zaczął nim uderzać w samochód uszkadzając lusterko. Przez cały czas zachowywał się bardzo agresywnie i czuć było z jego ust zapach alkoholu. Po krótkiej szamotaninie, w której kierowca miał być bity przez napastnika pięściami po głowie, mężczyzna odszedł w kierunku swojego domu. Policjanci udali się do domu mężczyzny, którego zgłaszający wskazał jako tego, który miał być napastnikiem. Mężczyzna w rozmowie z nimi nie ukrywał, że pomiędzy sąsiadami doszło do rękoczynów w sprawie dotyczącej prawa przejazdu drogą, jednak to on jest ofiarą kłótni. Na dowód swoich słów pokazał policjantom rany na swoim ciele, które miały pochodzić od pchnięć nożem zadanych przez sąsiada. Wezwany na miejsce lekarz po wstępnych badaniach i ustaleniu, że pacjent jest pod wpływem alkoholu w ilości 2,22 promila w wydychanym powietrzu, zabrał karetką mężczyznę do szpitala przy ulicy Rycerskiej w Rzeszowie. Szczegółowe badania potwierdziły u niego jedynie powierzchowność ran nie zagrażających życiu i po zaopatrzeniu został zwolniony do domu. Policjanci zabezpieczyli wszelkie ślady, któe mogą pomóc w ustaleniu przebiegu zdarzenia. O tym, kto w tej sytuacji jest ofiarą, a kto napastnikiem i jaka kara czeka krewkich sąsiadów zadecyduje sąd.