Pomocne oko kamery
Data publikacji 26.06.2008
Policjanci z II komisariatu niemal na gorącym uczynku zatrzymali trójkę mężczyzn, którzy przechodząc obok przystanku MPK wybili w nim szybę, wartą ponad trzysta złotych. Ich drogę ucieczki z miejsca zdarzenia śledziła kamera monitoringu...
Policjanci z II komisariatu niemal na gorącym uczynku zatrzymali trójkę mężczyzn, którzy przechodząc obok przystanku MPK wybili w nim szybę, wartą ponad trzysta złotych. Ich drogę ucieczki z miejsca zdarzenia śledziła kamera monitoringu ulicznego, precyzyjnie kierując policyjny patrol w miejsce umożliwiające zatrzymanie nietrzeźwych wandali. Wczoraj około godziny 6, policjant obsługujący kamerę monitoringu ulicznego na rzeszowskim osiedlu Baranówka, zauważył idących chodnikiem przy ulicy Wyzwolenia dziwnie zachowujących się młodych ludzi. Z obrazu przekazywanego przez kamerę wyraźnie było widać, że chcą jak najszybciej znaleźć się z dala od mijanego przed chwilą przystanku MPK. Chcąc sprawdzić co mogło spowodować ich zachowanie dyżurny skierował kamerę w stronę przystanku. Zanim obrotowa kamera ustawiła się na żądany obiekt zadzwonił telefon zgłoszeniowy. Dzwoniący mężczyzna informował, że przed chwilą jeden z trójki młodych mężczyzn przechodzących obok przystanku przy ulicy Wyzwolenia w Rzeszowie, podniósł leżący na ziemi kamień i rozbił nim szybę wiaty przystanku. Ta informacja potwierdziła podejrzenia co do obserwowanych osób. Natychmiast na skrzyżowanie ulic Wyzwolenia i Ofiar Katynia skierowany został patrol, który zatrzymał zaskoczonych policyjną interwencją młodych mężczyzn, pewnych ,że w tym miejscu, z dala od przystanku, w którym wybili szybę, już nikt ich nie rozliczy. Cała trójka ze względu na mocno wyczuwalną woń alkoholu trafiła do Izby Wytrzeźwień, gdzie badania wykazały u 19-letniego sprawcy rozbicia szyby ponad 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu. U jego kolegów, 19 i 20-latka stwierdzono odpowiednio1.76 i 1.26 promila alkoholu. Jeszcze dzisiaj sprawca rozbicia szyby w ramach postępowania przyspieszonego trafi z zarzutami do sądu. Za czyn, którego się dopuścił grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Jego koledzy po wytrzeźwieniu i przesłuchaniu zostali zwolnieni do domów.