Wymyślili historię o kradzieży, której nie było
Dębiccy policjanci zostali powiadomieni o kradzieży dwóch rowerów górskich o wartości 1400 zł. Okazało się, że do żadnego przestępstwa nie doszło, a pokrzywdzeni sami mają się z czego tłumaczyć.
Dębiccy policjanci zostali powiadomieni o kradzieży dwóch rowerów górskich o wartości 1400 zł. Okazało się, że do żadnego przestępstwa nie doszło, a pokrzywdzeni sami mają się z czego tłumaczyć.
Policjantów o kradzieży rowerów powiadomił ojciec jednego z pokrzywdzonych. Zgłosił on, że nieletni syn wraz z kolegą jeździli na rowerach na terenie jednej z dębickich parafii. W pewnym momencie zza krzaków podbiegło do nich dwóch młodych ludzi w wieku około 16 lat i po zepchnięciu ich z rowerów zabrali jednoślady.
W trakcie wyjaśniania całego zajścia ustalono, że "pokrzywdzony" 13-latek wraz z kolegą podpalił trawę w pobliżu kościoła. W momencie, gdy chłopcy zostali przyłapani przez ministrantów, uciekli pozostawiając rowery. Ministranci zabezpieczyli rowery na plebanii, a ksiądz zadzwonił do ojca jednego z chłopców, aby zgłosił się po odbiór jednośladów.
Ostatecznie ojciec "pokrzywdzonego" ustalił z księdzem, że odpowiednią karą dla chłopców za podpalenie i zmyślenie historii o kradzieży będzie spędzenie przez nich jednego dnia na sprzątaniu terenu wokół kościoła. Rowery wróciły do właścicieli.