Nie pamiętał, jak pokonał 280 km
Do Rewiru Dzielnicowych w Polańczyku przyszedł 50-letni mieszkaniec Pionek koło Radomia, który nie potrafił sobie przypomnieć, jak znalazł się w Bieszczadach. Nie miał też przy sobie żadnych pieniędzy, ani dokumentów. Za to w organizmie miał ponad 2 promile alkoholu.
Do Rewiru Dzielnicowych w Polańczyku przyszedł 50-letni mieszkaniec Pionek koło Radomia, który nie potrafił sobie przypomnieć, jak znalazł się w Bieszczadach. Nie miał też przy sobie żadnych pieniędzy, ani dokumentów. Za to w organizmie miał ponad 2 promile alkoholu.
Wczorajszego popołudnia do Rewiru Dzielnicowych w Polańczyku zgłosił się mężczyzna z prośbą o pomoc w ustaleniu, jak znalazł się w Bieszczadach. Zdezorientowany, powiedział tylko, że ma 50 lat i mieszka w Pionkach koło Radomia. Nie potrafił jednak przypomnieć sobie kilkugodzinnej podróży w Bieszczady twierdząc, że prawdopodobnie przyjechał taksówką.
Dyżurny leskiej komendy Policji skontaktował się z policjantami w Pionkach. Okazało się, że zniknięciem 50-latka zdążyła się już zaniepokoić rodzina, gdyż mężczyzna wyszedł z domu poprzedniego dnia i przez prawie dobę z nikim się nie skontaktował. W domu pozostawił także wszystkie swoje rzeczy, łącznie z dokumentami. Sam zainteresowany pamiętał jedynie, że noc spędził śpiąc na ławce.
"Niefrasobliwy turysta”, w chwili zgłoszenia się na Policję miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Z komendy w Lesku został odebrany przez członka rodziny, który przyjechał po niego z Pionek, trasą liczącą ponad 280 km.