Andrzej C. fałszywie zawiadomił, że go postrzelono
Data publikacji 10.04.2008
1 kwietnia opisywaliśmy zdarzenie dotyczące postrzelenia mężczyzny na ul. Solskiego w Mielcu przez nieznanego sprawcę. Wczoraj policjanci ustalili, że mężczyzna sam się postrzelił i fałszywie zawiadomił o przestępstwie, które nie miało...
1 kwietnia opisywaliśmy zdarzenie dotyczące postrzelenia mężczyzny na ul. Solskiego w Mielcu przez nieznanego sprawcę. Wczoraj policjanci ustalili, że mężczyzna sam się postrzelił i fałszywie zawiadomił o przestępstwie, które nie miało miejsca.Dramatycznie brzmiące zawiadomienie zostało zgłoszone 31 marca 2008 r. przez 21-letniego Andrzeja C.(więcej czytaj tutaj) wskazywało na to, że faktycznie ktoś do niego strzelał. W trakcie ustaleń policyjnych coraz więcej nieścisłości było pomiędzy tym co podał pokrzywdzony a co dowodowo zgromadzili policjanci. W miejscu opisanym przez pokrzywdzonego przeprowadzono szczegółowe oględziny - nie znaleziono śladów odpryśniętego lakieru pojazdu ani też pocisków, które powinny tam się znajdować. Policjanci konsekwentnie prowadzili swoje czynności aż przedstawili je pokrzywdzonemu w celu weryfikacji. Wobec przygniatających dowodów Adam C. przyznał się do tego, że wymyślił historię z ostrzelaniem jego samego i jego samochodu. Zeznał to potem w przesłuchaniu w Prokuraturze Rejonowej w Mielcu. Niektóre z gazet nie weryfikując tego co zostało ustalone zrobiły z tego zdarzenia sensację na skalę krajową sugerując, że w Mielcu „grasuje snajper”. Okazało się to nieprawdą. Andrzej C. w dniu 1.04.2008r. strzelał z wiatrówki na ul. Wojska Polskiego gdzie przypadkowo postrzelił się w nogę. Nie była to jego wiatrówka i wiedział, że jak zgłosi się do szpitala z raną postrzałową to będzie musiał odpowiadać na „trudne pytania”. Wtedy też już świadomie i celowo postrzelił się po raz drugi w nogę. Po przyjeździe do szpitala opowiedział przez siebie wymyślona historię. Medialnie zaistniał jako "bohater" teraz realnie wystapi jako przestępca.Odpowie za zawiadomienie organu powołanego do ścigania o nie popełnionym przestępstwie. Grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.