Zostali zatrzymani, kiedy czekali na kolejne, zamówione wcześniej dostawy mięsa. Dzięki tej akcji trzej właściciele zakładów masarskich na Podkarpaciu uniknęli istotnych strat. Oszustów zatrzymali policjanci Sekcji do Walki z Przestępczością...
Zostali zatrzymani, kiedy czekali na kolejne, zamówione wcześniej dostawy mięsa. Dzięki tej akcji trzej właściciele zakładów masarskich na Podkarpaciu uniknęli istotnych strat. Oszustów zatrzymali policjanci Sekcji do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej w Rzeszowie. Co ważne, nie było to dziełem przypadku. Jeszcze przed świętami policjanci zdobyli informację, że na Podkarpaciu może pojawić się grupa mięsnych oszustów. W ramach czynności operacyjnych cenne informacje napłynęły do Rzeszowa od kolegów z Lublina. Lubelscy policjanci poszukiwali już przestępców, którzy naciągnęli kilku masarzy, m.in. w Puławach i Lublinie. Policjanci ustalili skład grupy, dane personalne oszustów, informacje o samochodach, z jakich korzystają, odtworzyli też scenariusz, według którego działali. Pod koniec ubiegłego tygodnia oszuści dali o sobie znać. Pojawili się w Rzeszowie. Ich pierwszą, i dzięki policji jedyną ofiarą na Podkarpaciu padł przedsiębiorca, właściciel zakładu przetwórstwa mięsnego. Zadzwonił do niego mężczyzna z propozycją zakupu mięsa i wędlin za 10 tysięcy złotych. Nabywca przedstawił się nazwiskiem Bomba, poinformował też, że prowadzi działalność gospodarczą. Uzgodnił termin i sposób dostawy, poinformował, że w umówionym miejscu i czasie czekać będzie na wyroby jego pracownica. Wszystko się zgadzało - rzeczywiście, towar skrupulatnie przyjęła młoda kobieta, zważyła nawet mięso i wędliny. Poprosiła dostawcę, by zechciał zabrać ją do szefa, który zapłaci za dostawę. Dokładnie wtedy zabrzęczała komórka dostawcy. "Szef" prosił o cierpliwość, twierdził, że już dojeżdża. Kobieta poprosiła, by podjechać pod jedną z rzeszowskich restauracji, tu miał za moment zjawić się szef. Kobieta wysiadła z samochodu i poszła sprawdzić, czy już przybył. Ani ona, ani on nie zjawili się już więcej. Oszukany przedsiębiorca wrócił jeszcze tam, gdzie przeładował mięso, jednak samochodu z wyrobami też już nie było. Dwóch oszustów zatrzymali policjanci w czwartek rano w Rzeszowie. Zdążyli zamówić towar u trzech kolejnych masarzy. W ręce policji wpadł pomysłodawca i organizator procederu, 38-letni Andrzej S., mieszkaniec Bydgoszczy i jeden z jego wspólników, 24-letni bydgoszczanin. Obaj są już odizolowani od pozostających na wolności, poszukiwanych przez policję trojga przestępców. Izolację tę zapewnia środek zapobiegawczy, jakim jest 3-miesięczny areszt tymczasowy, orzeczony przez rzeszowski sąd. Trwa śledztwo w tej sprawie, jest wielce prawdopodobne, że oszustom przypisane będą kolejne przestępstwa. Andrzej S. odsiedział w zakładach karnych 8 lat, były to kary za rozboje i kradzieże. Oszuści, korzystając z wynajętych samochodów, przewozili wyłudzone wyroby masarskie w okolice Włocławka i sprzedawali odbiorcom. Komu - to jeden z wątków śledztwa w tej sprawie.